Inny wymiar cz.2^^ i imiona...

                                         Rozdział 11


Dzisiaj rano strasznie bolały mnie oczy.Na pewno po płaczu,bo w środku nocy obudziłam się i po 2 godzinach znowu zasnęłam.Dzisiaj postanowiłam wziąć Focusa w to dziwne miejsce.Pies strasznie ucieszył się,gdy mnie zobaczył.Powiedziałam rodzicom,że idę do stadniny i wyszłam dziarskim krokiem.Ostatnią część drogi przebiegłam,bo Focus niemiłosiernie ciągnął za smycz.Gdy znaleźliśmy się przy pleśniejących dębach,pies zaczął węszyć.

-Czyli to nie zając.-pomyślałam.

Choć był,jasny dzień,gdy coraz dalej zagłębialiśmy się w ten las,tym bardziej było ciemno.Nagle Focus zatrzymał się.Wpadłam na niego,ale podążyłam za jego wzrokiem skierowaną na postrzępioną trawę.Tu mój mózg na chwilę się zatrzymał,bowiem spostrzegłam iskierki krążące wokół śladów kopyt.Lecz potem gwałtownie zaczęłam myśleć.

-To nie może być od słońca...Hm,może mi się zdaje...Ale to nie możliwe,bo Focus też się na TO patrzy.

W końcu postanowiłam iść na trzęszących się nogach po śladach.Mój towarzysz już tak nie napierał,raczej zaczął się bać i stopniowo zwalniał.Przegiął,gdy zatrzymał się z zaskoczenia.Postanowiłam zostawić go przywiązanego do jakiegoś gnijącego krzaka.Wyraźnie mu ulżyło i się rozluźnił.Ja nie byłam taka pewna,czy iść dalej.Jeszcze z Focusem czułam się bezpieczniej,ale teraz...Szłam więc przez albo wysuszoną,albo zgniłą roślinność.W pewnym momencie straciłam ślad,ale zaraz spostrzegłam go skręcającego w lewo.Pokonałam niewielki pagórek,kilka podgniłych drzewek i spostrzegłam...

******

Stanęłam jak wryta.Pamiętam tylko,jak ON do mnie podchodził,a obudziłam się przy Focusie.ON był koniem,co mnie już zdziwiło,bo te zwierzęta w ogóle nie występują w takich brudnych miejscach.Do tego był podejrzanie podobny do Alibiego,ale te wszystkie cechy to pestka.Chodziło o RÓG.Duży,pokaźny róg na czole.Jak już mówiłam,nie wierzę w magię,ale to przeważyło szalę.Biegłam na oślep do stajni i potykałam się o różne przeszkody,aż się wywróciłam."Alibi"biegł za mną i wycelował we mnie ze spokojem róg.Był bardzo ostry,z pewnością przebił by moje bezbronne ciało.Ale ON się ODEZWAŁ:

-Musisz mi pomóc.-to nie była ROZMOWA,to zdanie pojawiło się znikąd w moim umyśle.

-Jak ty..?-pomyślałam,a ON znowu się rzekomo odezwał.

-Jestem synem Galilea,króla potomków koni.Musisz pomóc mojemu rodzeństwu.Wiele lat temu ma rodzina się rozpadła.Musisz mi pomóc.

-Ja-ak?-nawet w myślach drżałam.

-"Mistral"to jeden z moich braci,a ja jestem "Alibi",czyli Okol.To moje prawdziwe imię."Mistral"to Amor.

-A-ha,ale ja-ak ci po-pomóc?-zapytałam z przestrachem.

-Musisz uwolnić Amora.Będę na ciebie czekał w tym miejscu.

-Ale...Nie!Przecież to kradzież!

-Kradzież to przywłaszczenie sobie nie swojej własności,a Amor jest z mojego rodu.

-Ale...Dlaczego JA!?

-Masz dar.Nierozwinięty dar.

Chciałam się jeszcze zapytać o kilka rzeczy,ale on już zniknął.

-JAKI DAR?!JAKI!?NO JAKI!?-myślałam oszołomiona,ale przypomniałam sobie o Focusie,który TAM został.Już miałam iść,gdy nagle usłyszałam znajome szczekanie ze strony stajni.Pobiegłam tam...I jakby nigdy nic stał sobie Focus!Poszłam do domu i położyłam się na moim łóżku...Leżałam tak bez ruchu pół godziny,aż z odrętwienia wyrwał mnie mój szanowny pieseł.Zeszłam z łóżka i wyszłam na świeże powietrze.Jutro miałam mieć jazdę.Muszę się zastanowić,jak "pożyczyć" Amora...Na pewno nie przeszkodzi mi w tym szkoła,bo są wakacje!Czasami jeszcze w to nie wierzę...Moja mama wzięła mnie z zaskoczenia za rękę.

-Hej,myszeczko!

Przewróciłam tylko oczami.

-Mam dla ciebie niespodziankę!Dzisiaj masz jazdę!Cieszysz się?!Na pewno!-promieniała.

Przeraziłam się.Jakby to było jutro...ale DZIŚ?!

-A....a o której...?

-Już się zbieramy!

Nie miałam wyjścia,więc ubrałam się w bryczesy i wciągnęłam na siebie oficerki.



******

Hej!-Szronka krzyknęła do mnie zza boksu Amora/Mistrala.

-Hej...

-Masz jakiś kłopot?-zapytała.

-Nie!-krzyknęłam zdenerwowana i od razu się zawstydziłam.

-Przecież widzę,że coś jest nie tak...-mówiła łagodnie.

-Bo...Nie mam dziś jazdy,i nawet jej nie chciałam,a mama oczywiście MUSIAŁA mnie zapisać.-wyszemrałam.

-Aha.To pa...Ja cię dziś nie uczę!-krzyknęła na odchodne i uśmiechnęła się.-Biorę wolne!

-A,OK.

W międzyczasie wymyśliłam jak "ukraść"Amora.Sama myśl mnie przerażała,bo ja nigdy nie kłamię,a co dopiero kogoś UKRAŚĆ?!Przecież oni mnie zauważą!I co gorsza,Szronka się zawiedzie,bo na mnie polega...

-Eh,to trudny wybór,ale trzeba zaryzykować...-wyszeptałam i popatrzyłam ze zdecydowaniem w oczy Mistrala.Wtedy zobaczyłam tam okropne i przeraźliwe rzeczy,o której nawet nie miałam pojęcia;wojna toczona w jakimś dziwnym,rozpadającym się mieście,cierpienie wielu koni,rozpaczliwe rżenie,smutek...To wszystko przewinęło się w ciągu góra 1 sekundy i nagle poczułam,że wtapiam się w ciało Amora.To było dziwne uczucie;jakbym skurczała się i na powrót rozciągała...Nie było mnie już w świecie materialnie.Byłam duszą i umysłem;tak jakbym była Amorem.Chwilę patrzyłam przez oczy konia na stajnię,aż w końcu uderzyłam w drzwi boksu z niesłychaną siłą.W tejże chwili potwornie zaczęło mnie boleć całe ciało,ale wydostałam się!!!Teraz pędziłam przez ulicę.Po około godzinie bolesnego biegnięcia,dostałam się do Tajemniczego Miejsca.Okol wyszedł nam już na powitanie,a gdy zobaczył,w jakim stanie jesteśmy,przeraził się.Skierował róg na brata i przemówił:Koollla miro fi gundo!-w moich myślach.I zaczęłam wydostawać się spod cielska konia.Powoli ustępował ból i szarość wokoło.Lecz Mistral wyglądał tragicznie.Pogłaskałam go po pysku,a on,z bólem,próbował się dźwignąć na nogi,niestety,bez powodzenia.Łzy cisnęły mi się do oczu,lecz odegnałam je ze złością.Teraz liczyło się tylko zdrowie Amora!





******

-Zrób coś!-wrzezczałam w myślach do Okola.

Lecz on tylko odpowiedział ze smutkiem:Nie umiem,przepraszam...

Zwiesił smętnie łeb i zastygł.Teraz to byłam dopiero wściekła;on będzie stał jak przykuty,a ja będę ratowała JEGO brata?!Ale musiałam coś zrobić...Amor miał rany na całej nodze,jedna z nich zwisała mu bezwładnie,szyję miał potwornie naszpikowaną drzazgami...Istny koszmar!Pod koniec oględzin spostrzegłam u niego kasztanowaty róg.

-Hm,to rzeczywiście bracia...-pomyślałam.-Dobra,czas brać się za pomaganie.

Na początku usiadłam przy łbie i z pyska wyjęłam kilka małych,lecz ostrych,kawałków drewna.Amor przy tym zabiegu zadrżał z bólu i podniósł głowę,ale od razu ją opuścił z głuchym trzaśnięciem o twardą ziemię.Pogładziłam go po złocisto-czrwonym pysku,starannie omijając rany.Teraz przesunęłam się do jego szyji.Wyjmowanie drzazg zajęło mi około 10 minut.Następnie opatrzyłam nogi z krwawiącymi,i,co najgorsze,niekrzepiącymi,ranami,aż w końcu zerknęłam na strasznie poharataną nogę,lecz szybko odwróciłam wzrok.Jego kość wystawała z poszarpanej nogi,a z niej lała się krew.Nie miałam pojęcia,co zrobić,więc popatrzyłam z nadzieją w stronę Okola,lecz on jak stał,tak stał.Ledwo można było dostrzec,że oddycha.Lecz nagle odezwał się drżącym głosem:

-Ara...Musisz znaleźć moją siostrę...Bez niej żaden z naszego rodu się nie ruszy,i zaśnie.Na zawsze.Musisz ją znaleźć!-wyszeptał pod koniec,a ja gapiłam się tępo przed siebie.

-W co ja się wpakowałam!?Jestem odpowiedzialna za wiele koni!

I pobiegłam w głąb lasu.Zachowywałam się jak wariatka,bo wrzeszczałam na całe gardło bez ustanku,aż wreszcie opamiętałam się i wyszłam z zarośli na zaciszną ścieżkę prowadzącą do stajni.Wiedziałam,że nie powinnam tam pójść,bo na pewno panował zamęt.Ale i tak szłam.Dotarłam wreszcie pod mosiężną furtkę.Spodziewałam się krzyków i lamentów,ale wokół panowała cisza,którą przerwało skrzypienie otwieranej bramy.Weszłam jak najciszej umiałam.



Mam nadzieję,że się Wam spodobało:) I tutaj kilka propozycji imion dla koni które wymyśliłam ZUPEŁNIE SAMA:
Focus,Spirit,Speed,Forever,Moon Dance,Oscar,Fliper,Perfect,Alibi,Floss,Marvin,Shadow,Graffiti,Indi,Jones,Dragon,Tic Tac, Spin, Round,Pepper.

I na koniec 2 konie breyer,które moim zdaniem są najładniejsze:
Prince Jaster


Klacz Haflinger


To tyle;)Paa^^


Komentarze

  1. Bardzo ciekawa opowieść^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, bardzo wciągające opowiadanie. Klacz Haflinger mam (obecnie jest przerabiania) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowieść jest ciekawa i wciągająca !!!
    A imionka są bardzo oryginalne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm.... W mojej powieści jest podobnie- też jest dziewczyna która ma dar ;) fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się rozwija to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie super :)
    Jest kilka błędów, ale jak na taką długość, to jest ok ;)
    Imiona nie są w 100% orginalne...np. Znam konie takie jak Graffiti, Focus i Perfect oraz z imieniem Moon Dance też się spotkałam :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty