Moje przemyślenia ;3

Wydaje mi się, że świata nie będzie za np.2 000 000 lat. Może też być zamiast Ziemi kolejna czerwona planeta,bo ludzie do tego stopnia ją zanieczyszczą,iż planeta umrze. Moje przemyślenia zaczęły się od zabawy w zbieranie kamyków na plaży. Otóż nagle mój Tata znalazł drewienko i powiedział, że jest to kamyczek. Też kilka razy się myliłam i powiedziałam mu,że to nie kamyk. Na to on wrzucił drewienko do morza,mówiąc, że za kilka tysięcy lat będzie kamykiem. I tutaj zaczęłam swoje rozważania.
"Czy planeta za miliard lat będzie istnieć?"
"Jeżeli nie, co się z nią stanie?"
"Kiedy,my,ludzie, wyginiemy i rozpocznie się nowa era?"

Nikt tego nie wie.

Dało mi to do myślenia. Do teraz zastanawiam się nad tą kwestią. Czy zaraz po zmarciu mojej osoby,może nastąpić koniec świata?
Czy nawet za sekundę, minutę,godzinę, może wybuchnąć bomba nuklearna?
Człowiek to istota niemądra. Wywyższa się swoją wiedzą, nie zdając sobie sprawy z tego,że jakieś zwierzę, ba! bateria, może to wiedzieć od urodzenia? A może jakiś głupi robak wie wiele więcej. Dla większości ludzi to abstrakcyjne myślenie, ale mówią tak dlatego,bo boją się przyznać, że oni są durniejsi.
Dlatego sądzę, że człowiek nie jest wcale, jak to się mówi :"najlepszy " i "najwybitniejszy ". Zastanówmy się. Doświadczyłam kiedyś czegoś, co zmieniło mój pogląd na świat. Mianowicie pani od religii(aktualnie chodzę na etykę) powiedziała mi,że zwierzęta rzekomo nie mają duszy. Wściekłam się. Ale ukoił mnie pogląd pani od przyrody/biologii. Powiedziała,że bardzo mądrze robię,pomagając koniom z Centaurusa. Od wtedy mam takie przemyślenia. Pewnie dla większości osób są one głupie, ale dla mnie są całkiem sensowne.
Jeżeli przeczytałeś ten post, skomentuj. 
To pa :3