Nadrabiamy zaległości!

Heej!
Witam was w pierwszej prawdziwej notce na moim odnowionym blogu.
Nie zniechęcam się aktywnością, w sumie nie jestem specjalnie zdziwiona faktem że jest ona zerowa.
Dobrze, przejdźmy do głównej tematyki dzisiejszego posta.

Co tam się u mnie zadziało?

Jeśli chodzi o figurkowy świat, przyznam się ze wstydem- padł, leży gdzieś pomiędzy starymi gruzami mojego życia. Mam nadzieję, że jednak znajdę w sobie wolę samozaparcia i uda mi się  ożywić tą pasję. Już powoli wstaje z popiołów... Zastanawiam się nad kupnem koni z Collecty i Schleicha- co jak co, te modele najlepiej (oraz najłatwiej ze względu na cenę) się kolekcjonuje. Jakie? 
Przeglądając blogi, Monocerusa i Świat Figurek natrafiłam na wiele wspaniałych, wręcz niesamowitych koni. 

Większość figurek, które skradły moje serce są produkowane przez firmę CollectA. 

Małe źrebiątko mustanga. Od początku jego poza bardzo mi się podobała, ale uroku niewątpliwie dodała mu jeszcze maść.
Klacz Curly... Powiem szczerze, że nie znam dobrze tego moldu. Dzisiaj nadarzyła się pierwsza okazja, bym mogła ją ocenić. Wydaje się być w porządku, zagościła na mojej Wishliście.
Już kiedyś miałam tą klacz, byłam nią zachwycona. Ponownie chcę ją zakupić. :D
Podobna sytuacja jak z koniem wyżej.
Och! Pamiętam jak ten miziasty wielkolud wchodził na półki sklepowe. Byłam autentycznie zakochana! Psst, nadal jestem.
Campolina. Ojejku, mój stary, dobry druh. Uwielbiałam go, żałuję że sprzedałam.
Maleńki szetlandzik. Pamiętam, jak wypatrzyłam go na Rossmanowej półce. Od razu mi się spodobał!
Klaczka fiordzka. Moja znajoma ją posiadała, zawsze darzyłam ją niemałym uczuciem.
Podobno sytuacja do Ardena. Również go polubiłam, jednak nie jestem pewna zakupu... Tak czy inaczej, nawet mi się podoba. :)
Appaloosa! Uwielbiam w obydwu malowaniach, ale to właśnie w tym podoba mi się najbardziej.
Miałam ją kiedyś, ogromny sentyment... :)
Co to za czarny rumak? A właśnie, nigdy nie byłam do niego przekonana, ale po przerwie od modeli zmieniłam nieco mój gust.
Miałam, ale sprzedałam. Whyyy! ;^;

Reszta to schleichy. Szczerze? Robią się coraz bardziej plastikowe, widać ogromną różnicę między tymi dwoma firmami (collecta vs schleich). No ale cóż, znalazły sie i takie, do których mam sentyment lub mi się po prostu spodobały. 









A co u mnie?

 Zaczęłam namiętnie czytać książki Stephena Kinga, pojawiłam się dwa dni po premierze na filmie "To" (kocham!). Zrobiłam się znacznie mniej szczęśliwą, radosną osobą. No ale cóż, tak chyba wygląda dorastanie. Być może za rok zaadoptuję psiaka.
Umm, i to chyba tyle. xD Egzystuję sobie, bywa lepiej i gorzej. 

Myślę, że z blogiem będzie mi lepiej. Jakkolwiek to brzmi. 

Zostawiam Was ze zdjęciem sprzed dwóch lat,nawet udawało mi się wtedy cykać jako-tako ładne fotki. :)



Komentarze

  1. ogier andaluzyjski przynajmniej w firmowym malowaniu jest okropny, miałam okazję go parę razy oglądać w sklepach xD te jabłka to jakaś porażka. pojedyncze modele z listy mam, część się powtarza z moją listą chociaż wiadomo nie wszystkie ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogier Campolina wow zakochałam się! A pierwszy raz widzeę ten model.klacz perszeron bardzo mi się podoba ;) masz śliczny nagłówek, na blogu jestem chyba pierwszy raz ale będe zagladać częściej na "To" się wybrałam z kolezankami u zostałam nie wpuszczona ;( ehhh a co do książek to interesuję mnie "Smęntarz dla zwierząt" też kinga :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A co to za śliczniutek na ostatnim zdjęciu? Cudny jest (:
    Klacz Curly z Collecty była u Juliett na zdjęciach (a wiem, że ten blog znasz ;)

    Co do jakości Schleich'y, to też o tym pisałam :c To a dawne dzieje... Potworna różnica.

    Zapraszam do mnie:
    wwwfigurkikoni.blogspot.com
    Koniecznie bez kropki po,,www" ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty